Mam na imię Weronika, mam 23 lata i oto jest moja historia. Do GHS trafiłam nie przez przypadek. Jako pierwsi do pracy przy sortowaniu odpadów budowlanych w Holandii przyjechali moi rodzice. Ja zostałam w Polsce, rozłąka z rodzicami, szczególnie z moją mamą, była dla mnie bardzo trudna. Po roku od wyjazdu moich rodziców zadzwoniła do mnie moja mama i powiedziała, że na minimum 3 tygodnie potrzebny jest kierowca, który zawoziłby cały zespół ludzi do pracy i zapytała mnie, czy może nie chciałabym spróbować. Bez wahania się zgodziłam. Tak zaczęła się moja przygoda z GHS i pracą zagranicą.
Od samego początku pracuję przy sortowaniu odpadów budowlanych oraz dodatkowo jako kierowca GHS. Muszę się tutaj pochwalić, że jestem jedyną kobietą w GHS, która także zajmuje się przeprowadzkami pracowników z jednej lokacji na drugą. Czasami nie jest to prosta sprawa. Szczególnie gdy jest się filigranową blondynką, a trzeba sobie poradzić z dwa razy większym mężczyzną, który nie specjalnie chce współpracować. Nie bez przyczyny jednak nazywają mnie Żyletą lub Panią Kierownik. Ja ustalam jasne zasady i granice. Spóźniasz się na auto? Twój problem! Pojedziemy bez Ciebie, a Ty nie stawisz się w pracy i poniesiesz tego konsekwencje.
Bardzo lubię swoją pracę i nie wyobrażam sobie pracować gdzie indziej. Jazda autem daje mi energię, a i sortowanie odpadów przynosi mi wiele satysfakcji. Szczególnie lubię pomagać nowym pracownikom, uczyć ich, na czym polega prace, jakie są zasady, itp.
Muszę tutaj przyznać się, że ja zwolniłam się z GHS na kilka tygodni i poszłam do innej pracy. Już pierwszego dnia w nowym miejscu wiedziałam, że to była pomyłka. Współpracując z GHS, czujesz się jak w domu. W biurze czekają na Ciebie pracownicy jak Paulina, którzy zawsze Ci wysłuchają i pomogą. Z mojego doświadczenia oraz zasłyszanych historii w innych agencjach pośrednictwa pracy nie znajdziesz tego. Ta otwartość na ludzi to unikalna cecha GHS.
Moje plany na przyszłość? Chciałabym zostać w Holandii. Lubię moją pracę. Ostatnio też zaręczyłam się, mój narzeczony także pracuje w GHS. Moja mama żartuje ze mnie i nazywa mnie „Wiatrakiem”. I coś w tym jest, bo to w właśnie w Holandii czuję się najlepiej.